31.01.2005r.

The Reykjavík Grapevine

Problem bezdomności na Islandii


Przedstawiamy artykuł, którego autorem jest Paul Fontaine-Nikolov, dziennikarz niezależnej islandzkiej gazety The Reykjavík Grapevine, adresowanej do alternatywnej grupy odbiorców.



Problem bezdomności jest dla większości krajów problemem, który wydaje się niemalże nie do pokonania. Proponowane rozwiązania zazwyczaj są tymczasowe, twarde a czasem wręcz cyniczne. Choć w Islandii, w odróżnieniu od innych państw, kwestia bezdomnych nie jest wielkim problemem, to zadziwiające jest jak szokująco Islandzki rząd niewiele robi by problem wyeliminować całkowicie.

Na początku trzeba przyjrzeć się liczbom. Wyliczono, że bezdomnych, czyli osób faktycznie żyjących na ulicy, jest na Islandii około 40 do 50. Dodatkowo jest jeszcze około 80 - 100 osób, które żyją na krawędzi bezdomności. Nawet jeśli przeliczymy sobie te liczby, by porównać je do liczby mieszkańców, to i tak wyjdzie nam tylko jedna dziesiąta procenta bezdomnych. Nie jest to wiele, bo w porównaniu z innymi zachodnimi państwami europejskimi, gdzie wskaźnik ten wynosi około 1%. Warto wspomnieć, że PKB na Islandii wynosi około 30900 dolarów a np. w Wielkiej Brytanii 27 700 a we Francji czy w Niemczech 27600$. W kraju, w którym przeciętny człowiek zarabia więcej pieniędzy i w którym jest 10 razy mniej bezdomnych, niż w innych zachodnio europejskich krajach, mogłoby się wydawać, że problem bezdomności w ogóle nie ma miejsca. Mogłoby się wydawać, że tym, którym przydarzyły się ciężkie czasy i trafili na ulice, przychodzi się z pomocą i stara się ich wesprzeć w drodze powrotnej do normalnego życia. Niestety sytuacja wygląda inaczej.

Najpopularniejszym schronieniem dla islandzkich bezdomnych jest... posterunek policji. Większość z nich po prostu pojawia się na miejscu i od razu dostaje miejsce do spędzenia nocy. Tylko gdy policjanci zatrzymają jakiegoś przestępcę, bezdomny zmuszony jest do ustąpienia należnego mu miejsca. Nie ma na Islandii dziennych schronisk dla bezdomnych, które w innych krajach mają np. za zadanie prowadzić kursy zawodowe. W Reykjavíku zamiast nieistniejących schronisk alternatywą jest wałęsanie się wokół dworca autobusowego czy chodzenie po Kaffi Austurstræti (dla niektórych znana jaka "Kaffi Skítur"). Najgorsze jest to, że praktycznie ani jeden parlamentarzysta nie uważał za stosowne by kiedykolwiek stwierdzić, że problem bezdomnych jest istotny. Jednym z najpopularniejszym argumentem przeciwko wydawaniu publicznych pieniędzy na islandzkich bezdomnych jest... mała ilość islandzkich bezdomnych. Ponieważ Islandia jest krajem zamożnym, z silnym systemem socjalnym, uważa się, że te parę osób na ulicy muszą być pijakami, ćpunami, którzy nie chcą być częścią społeczeństwa. Ale tak jak przy pytaniu co było najpierw - jako czy kura - tak też i nie ma danych pokazujących czy np. uzależnienia doprowadziły ludzi do bezdomności, czy w wyniku bycia bezdomnym pojawił się u nich problem z uzależnieniem. Jedyne co dla nas jest właściwie niewyobrażalne to uczucie, jakie musi towarzyszyć ludziom, którzy muszą dzień po dniu żyć bez schronienia i środków do życia. Być odciętym od swoich rodzin i odrzuconym przez społeczeństwo - większość z nas szybko by się załamała. Nie ma najmniejszego wytłumaczalnego powodu by zrozumieć czemu tak bogaty kraj odwraca się od garstki ludzi, którym przyszło wieść bezdomne życie.

Trzeba dodać dla jasności, że w Reykjavíku są trzy tymczasowe schroniska - jedno na Miklabraut, jedno na Þingstræti i schronisko Czerwonego Krzyża. Jednak wszystkie one oferują tylko możliwość przespania się w nocy, co nie jest w żadnym stopniu rozwiązaniem problemu. Gdy porówna się sytuację islandzką do sposobu załatwienia problemu przez Danię, rzuca się w oczy jawna niesprawiedliwość. Dania i Islandia mają niemalże identyczne PKB i procentowo taką samą ilość bezdomnych. Ale oprócz samych schronisk, Dania prowadzi dla bezdomnych szkolenia zawodowe, terapie uzależnień i liczne schroniska dzienne. Islandzki rząd był w stanie wygospodarować 80 milionów koron, żeby wysłać kawałek lodu do Francji, czy kilkaset milionów na nową estradę muzyczną. Wynika z tego, że gdyby władzom zależało to pieniądze na pomoc bezdomnym by się znalazły w budżecie. W stolicy jest wiele dużych, pustych budynków na sprzedaż. Państwo mogłoby zakupić jeden z takich budynków, wyremontować i stworzyć pierwsze schronisko dla bezdomnych z prawdziwego zdarzenia. Niezbędne byłoby zatrudnienie doradców i opiekunów, którzy prowadziliby dla bezdomnych kursy, szkolenia itp. W takim miejscu należałoby również stworzyć program codziennego spędzania czasu i być może wtedy bezdomni nie spędzali by czasu na piciu piwa i przyglądaniu się ludziom, którzy mijają ich i udają, że ich nie widzą.

Islandię stać na to, żeby łatwo rozwiązać całkowicie problem bezdomnych ludzi. W prosty sposób można by przywrócić tę jedną dziesiątą procenta reszcie społeczeństwa. Miejmy nadzieję, że czas zniknięcia bezdomnych z islandzkich ulic jest bliski. Bezdomni Islandczycy nadal pozostają Islandczykam



Skomentuj ten artykuł na forum





Copyright © 2003-2006 ICELAND.PL
Wszelkie prawa zastrzezone - All rights reserved